27-latka z Tychów jechała samochodem (Smart) ulicą Budowlanych w Tychach. Nie miała włączonych świateł, więc zwróciła uwagę policjantów. Do kontroli jednak zatrzymać się nie chciała, a potem już było tylko gorzej. Kobiecie teraz grozi nawet 10 lat więzienia na własne życzenie, a żeby się tak skrzywdzić, to trzeba naprawdę się postarać. 

Pościg rozpoczął się około godziny 21.00, nie trwał długo, raptem kilka minut. Kobieta nie reagowała na sygnały dźwiękowe i świetlne.

– Policjanci zdołali uniemożliwić dalszą ucieczkę na ul. Harcerskiej. Po zatrzymaniu pojazdu, kobieta nadal nie opuszczała samochodu, zablokowała drzwi próbując tym samym uniemożliwić interweniującym policjantom dalsze wykonywanie czynności służbowych – wyjaśnia Barbara Kołodziejczyk z tyskiej policji. – Jeden z mundurowych włożył rękę przez uchyloną szybę i otworzył drzwi od środka, po czym dokonał zatrzymania 27-letniej mieszkanki Tychów – dodaje.

Reklama

Kobieta tłumaczyła się, że niedawno straciła prawo jazdy i aby uniknąć konsekwencji postanowić uciec mundurowym. Niezatrzymanie się do kontroli po nowelizacji przepisów jest traktowane jako przestępstwo, za które grozi nawet 5 lat więzienia. To jednak nie koniec przygód mieszkanki Tychów.

Kobieta postanowiła sobie zaszkodzić bardziej – tak jakby ucieczka przed policjantami, jazda bez uprawnień i próba niewpuszczenia mundurowych do samochodu, to było mało. Wyciągnęła pieniądze i próbowała przekupić policjantów.

– Kobieta zaproponowała mundurowym 200 euro oraz 550 zł łapówki w zamian za odstąpienie od czynności – informuje policja.

27-latka została zatrzymana i doprowadzona na komendę, gdzie przeprowadzono u niej badanie na obecność środków odurzających. Dzięki nowemu urządzeniu, jakie znajduje się na wyposażeniu tyskiej komendy – „DrugRead’a”. Po kilku minutach okazało się, że kierująca Smartem jest pod wpływem środków odurzających. Pobrano jej krew do dalszych badań.

Kobieta trafiła do policyjnego aresztu. O dalszym losem 27-letniej mieszkanki Tychów zdecyduje teraz sąd i prokurator. Kobieta musi się liczyć z karą nawet do 10 lat pozbawienia wolności.

Reklama