Skazani odpracują kary w Tychach – m.in. w przedszkolu, teatrze czy MZBM-ie. W ciągu roku w mieście kary odpracowuje kilkaset osób. Chodzi o osoby z wyrokami za niewielkie przewinienia jak picie w miejscu publicznym czy drobne kradzieże.

W Tychach prezes Sądu Rejonowego, co roku, w październiku zgłasza prezydentowi „zapotrzebowanie” dotyczące ilości skazanych, którzy mogą odbyć tzw. prace społecznie użyteczne.

– Współpraca między nami układa się wzorowo, a przyjęte rozwiązania i co ważniejsze ich skuteczność sprawia, że Tychy są pionierem nie tylko w okręgu, ale w skali całego kraju. Miasto jak mówią kuratorzy służby sądowej pod tym względem jest absolutnym liderem – mówiła podczas spotkania Aneta Marczak–Cywińska, kierownik I Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej ds. Karnych Sądu Rejonowego w Tychach.

Reklama

Do 10 grudnia decyzji dotyczących odpracowania kary ograniczenia wolności w postaci prac społecznie użytecznych w 2018 roku wydano ponad 300. Na rok kolejny, prezes Sądu Rejonowego w Tychach prognozuje potrzebę zabezpieczenia miejsc pracy dla 600 skazanych, z czego większość ( ok.400) mieszka w Tychach. Tak wysoki odsetek skazanych wykonujących prace społeczne to efekt wielu działań i zasad, jakie przyjęto w Tychach.

– Jako pierwsi w regionie daliśmy możliwość odpracowania kary w weekendy czy po godzinach pracy, to bardzo ważne dla osób, które pracują w systemie zmianowym, a nie koniecznie chcą, by jego pracodawca czy koledzy z pracy wiedzieli o wyroku, jaki na nim ciąży. Swoją karę ograniczenia wolności mogą także odpracować w Tychach osoby z  niepełnosprawne, co jeszcze wciąż nie jest regułą w innych miastach. Staramy się, by każdy trafił w miejsce zgodnie ze swoim wykształceniem, kompetencjami, umiejętnościami. Dzięki temu skazani w sposób godny pracują dla dobra lokalnej społeczności – mówi Andrzej Dziuba, prezydent Tychów.

Z roku na rok rozszerza się także lista podmiotów, do których skazani mogą trafić.  W tym roku do odbywania kary wyznaczono 25 podmiotów, a w 2019 roku będzie ich 26.  Są to podmioty, które wykonują zadania własne gminy m.in.  przy sprzątaniu parków miejskich czy chodników w centrum miasta.

– Obecnie największa grupa skazanych pracuje w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji, w Domu Pomocy Społecznej św. Anna w Tychach , spółce Śródmieście i Miejskim Zarządzie Budynków Mieszkalnych – mówi Małgorzata Bujała–Samonek z Urzędu Miasta Tychy.

Skazani pracują także m.in. w Miejskim Zarządzie Ulic i Mostów, Tyskim Zakładzie Usług Komunalnych, spółce Śródmieście, spółce MASTER Odpady i Energia, Tyskich Liniach Trolejbusowych, Szpitalu Miejskim, Szpitalu Wojewódzkim MEGREZ, Domu Hospicyjnym im. św. Kaliksta, Spółdzielni Mieszkaniowej WERONIKA, Parafii Rzymskokatolickiej św. Krzysztofa w Tychach oraz w przedszkolach i szkołach ( w sumie w 10 placówkach).

– Od 6 lat współpracujemy ze skazanymi. Świadomie podjęłam tę decyzję, choć spodziewałam się oporu ze strony rodziców i zespołu, z którym na co dzień pracuję. Chciałam jednak pomagać ludziom i udało mi się przekonać wszystkich, że z tej współpracy może wyniknąć wiele dobrego. I nie pomyliłam się –  niektórzy tak bardzo się zaangażowali, że przychodzili pomagać, nawet po odpracowaniu kary. Jeden ze skazanych na pożegnanie powiedział mi, że dzięki tej pracy stał się innym człowiekiem –  mówiła na spotkaniu Beata Czerwińska, dyrektor Przedszkola Nr 5 w Tychach.

Zdaniem wielu kryminologów praca to dla więźniów i skazanych, często młodych ludzi, najlepsza forma resocjalizacji.

–  Do Domu Pomocy Społecznej św. Anna trafił skazany, który na co dzień zajmował się systemami nagłośnieniowymi. Pomagał pensjonariuszom organizować m.in. wieczory kolędowe.  Odpracował swój wyrok, a mimo to dalej w okresie świąt przychodził i pomagał przy tym wydarzeniu, które dla obecnych w domu pomocy było bardzo ważne. Do Teatru Małego w Tychach trafił mężczyzna, który nawet nie posiadał dowodu osobistego, bez którego trudno cokolwiek dziś załatwić. Pracownicy zaopiekowali się nim, pokazali teatr ( był w nim po raz pierwszy w życiu), sami zapłacili za robienie zdjęć niezbędnych do dowodu tożsamości i pomogli wyrobić mu ten dokument.- To z jednej strony możliwość rehabilitacji i resocjalizacji, swoiste odpracowanie przez nich swoich win, a z drugiej oczywiste korzyści społeczne w postaci wykonania konkretnej pracy – mówi Aneta Marczak–Cywińska.

Sami kuratorzy oraz podmioty, w których skazani odpracowują karę przyznają jednak, że nie zawsze jest idealnie – czasem te osoby zawodzą, nie stawiają się w pracy, nie wykonują powierzonych im obowiązków.

Reklama