Hospicjum / fot. Hospicjum im. św. Kaliksta I w Tychach / Facebook

Tyskie hospicjum przez błąd w papierach straciło część kontraktu z NFZ. Teraz się odwołują, a radni będą apelować do władz Śląskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, chyba, że zdążą się do tego czasu pokłócić. Swoje pismo w sprawie złożyli już radni Prawa i Sprawiedliwości w katowickim oddziale NFZ. Na dzień dzisiejszy od 1 lipca osoby terminalnie chore stracą domową opiekę tyskiej placówki. Będą musiały przejąć je ośrodki z sąsiednich miast.

Hospicjum im. św. Kaliksta I w Tychach zajmuje się terminalnie chorymi, czyli tymi, którzy są już po zakończonym leczeniu onkologicznym i mówiąc wprost – umierają. Pracownicy hospicjum zajmują się chorymi w siedzibie przy ulicy Żroskiej – tam jest dostępnych 16 łóżek oraz w ich domach. Przy składaniu dokumentów o kontrakt na opiekę domową, pracownik hospicjum popełnił błąd i NFZ środków nie przyznał.

– Nie wpisaliśmy w dokumentach rehabilitanta, a taki był wymóg. Dlatego nie dostaliśmy kontraktu, ale teraz się odwołujemy. Sprawa jest w trakcie rozpatrywania – mówi nam Ilona Słomian, prezes Hospicjum im. św. Kaliksta I w Tychach. Zamiast rehabilitanta pracownik hospicjum wpisał masażystę.

Reklama

Od 1 lipca opiekę nad około 30 terminalnie chorymi pacjentami z Tychów będą musiały przejąć placówki z Pszczyny, Orzesza oraz Mikołowa.

W środę do śląskiego NFZ radni PIS skierowali pismo w tej sprawie, w którym proszą dyrekcje o wyrozumiałość wobec błędu pracownika hospicjum.

– Nie chcemy, aby prosty błąd ludzki – źle wypełniony wniosek miał taki bezduszny i bezwzględny wpływ na osoby terminalnie chore, dla których komfort życia w ich ostatnich dniach powinien być najważniejszy – pisali rajcy do dyrektora NFZ.

Dzisiaj też Rada Miasta Tychy ma gremialnie podjąć apel w tej sprawie. Odwołanie hospicjum ma być rozpatrzone do 2 miesięcy – chociaż w placówce mają nadzieję, że jeszcze w lipcu dostaną konkretną odpowiedź.

Reklama