Ktoś zadzwonił na policję, zaniepokojony widokiem dziecka w oknie mieszkania na Placu św. Anny. Na miejsce natychmiast skierowano patrol policji oraz straż pożarną. Pojawiły się wcześniej informacje, że dziecko siedziało na parapecie i mocno się wychylało. Tak nie było. Sytuację wyjaśniła nam Paulina Kęsek z tyskiej policji.
Zdarzenie miało miejsce na osiedlu „A”, w jednym z mieszkań na Placu św. Anny. „Ktoś w dobrej wierze zadzwonił” – powiedziała Paulina Kęsek. Przechodnia zaniepokoił widok dziewczynki stojącej przy oknie. Jednak dziecko nie siedziało na parapecie ani się nie wychylało. Stało tylko w pobliżu okna.
Patrol policji i straż pożarna pojechali na miejsce, aby w razie potrzeby pomóc dziecku. Ustalono, że rodzice 8-latki zostawili ją samą w mieszkaniu, gdyż musieli jechać do szpitala z drugim dzieckiem. Rodzice szybko wrócili na miejsce, a policjanci przebadali ich na obecność alkoholu – badanie nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Stwierdzono także, że 8-latce nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo.
„Dziecko się nie wychylało przez okno, nie siedziało na parapecie, bo już różne wersje i komentarze pojawiły się w związku z tym zdarzeniem” – wyjaśniła Paulina Kęsek z tyskiej policji.