Były wiceprezydent Tychów został wiceprzewodniczącym GZM. Poprzednik spowodował kolizję po alkoholu w Tychach, wcześniej też został zatrzymany za jazdę po alkoholu i to właśnie stanowisko w GZM było kolejną nominacją po utracie prezesury w spółce miejskiej.
Stanowisko wiceprzewodniczącego GZM od lat otrzymują osoby związane z byłym prezydentem Tychów, Andrzejem Dziubą. Wcześniej była Aneta Moczkowska, Krzysztof Zamasz, a teraz Igor Śmietański. W latach 2014–2024 pełnił funkcję zastępcy prezydenta miasta Tychy. Po przejęciu prezydentury przez Macieja Gramatykę, dla Śmietańskiego nie znalazło się miejsce we władzach Tychów. Mówiło się o jego ewentualnej prezesurze jednej z miejskich spółek – „Śródmieście”. Wydawcy m.in. gazety miejskiej i zarządcy hal targowych. Ostatecznie Śmietański wylądował w GZM.
„Wiceprzewodniczący Śmietański jest z wykształcenia prawnikiem, absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, ukończył również studia podyplomowe z zarządzania na Uniwersytecie Warszawskim. W swojej karierze zawodowej pracował w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim, gdzie od 2006 roku pełnił funkcję dyrektora Wydziału Rozwoju Regionalnego, a później Wydziału Infrastruktury. Pełniąc funkcję wiceprezydenta Tychów, był odpowiedzialny m.in. za gospodarkę przestrzenną. W tym czasie nadzorował ważne inwestycje miejskie oraz działania związane z ochroną środowiska, w tym projekty na rzecz poprawy jakości powietrza” – czytamy w informacji prasowej przekazanej przez GZM.
Henryk B. na podwójnym gazie
Śmietański zastąpił Henryka B., który po tym, jak w Tychach spowodował kolizję po alkoholu – wjechał w drzewo – odszedł ze stanowiska. 19 października B. rozbił służbowe auto w Tychach. Wiceprzewodniczącym GZM był od 2020 roku. Wcześniej, w 2018 roku, został skazany za jazdę po pijanemu. Wcześniej zrezygnował ze stanowiska prezesa Tyskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Po rezygnacji z funkcji prezesa TTBS otrzymał odprawę w wysokości 48 tys. zł oraz wypłacano mu miesięcznie odszkodowanie w wysokości ponad 15 tys. zł z tytułu zakazu konkurencji. Łącznie wszystko to wyniosło ponad 142 tys. zł. Co ciekawe, spółka samorządowa miała w umowie wpisany zakaz konkurencji.