Jakie są szanse na to, że miasto poprawi jakość wody na Paprocanach? Pytamy prezydenta Tychów. Na razie sinice wygrały sezon.
Poprawa jakości wody na Paprocanach może kosztować grube miliony
Od 21 czerwca trwa sezon kąpielowy na Paprocanach w Tychach i wtedy też pojawił się zakaz kąpieli w związku z sinicami. Tychy mają dobrze wyposażony pod względem infrastruktury ośrodek wypoczynkowy z okazyjnie dostępnym jeziorem. Czy jest szansa na zmianę? Czy jest szansa na poprawę jakości wody? Zapytaliśmy Prezydenta Miasta Tychy.
„Sądząc z ekspertyz, opinii naukowców, które zostały przygotowane dla Urzędu Miasta jeszcze w poprzednich latach, to jest szansa. Tylko każda z tych dróg dojścia do tego stanu wymagała olbrzymich inwestycji, rzeczywiście dziesiątek milionów złotych” – mówi Maciej Gramatyka w rozmowie z portalem Tychy24.net. Obecnie jednak trudno określić, która metoda byłaby najlepsza.
Miasto jest w kontakcie z firmą z Nysy, która za pomocą środka chemicznego doprowadza tamtejsze jezioro do porządku.
„To jest tylko półśrodek, to nie jest leczenie skutków, przyczyn, tylko leczenie już objawów, a to też nie o to chodzi. Musimy znaleźć taki sposób, który będzie skuteczny. Wiemy dobrze, że to jezioro powstało na Gostynce, ona tak naprawdę przepływała przez to jezioro, była cała oczyszczalnia sitowa tam przed dopływem do Paprocan i myślę, że wtedy nie było tego problemu” – dodaje prezydent Tychów.
Gostynka pomoże?
Ze względu na zasolenie Gostynki zmieniono jej bieg i obecnie płynie obok.
„Wydaje się, że gdy kopalnia Bolesław Śmiały, która zanieczyszczała tę rzekę, ma przestać fedrować do 2027 roku, gdyby tak było, to jesteśmy blisko tego momentu, kiedy te uciążliwości środowiskowe zniknęłyby. Może warto rozważyć to, żeby Gostynka rzeczywiście wpływała do Paprocan, musiałaby być gwarancja, że ta woda jest czysta” – podkreśla Gramatyka.
W czerwcu ubiegłego roku pisaliśmy o rozwiązaniu w Kartuz, które Tychy mogłyby adoptować na potrzeby jeziora Paprocany. Rekultywacja jeziora miałaby kosztować od kilkudziesięciu do nawet 100 mln zł – taką kwotę podał ówczesny prezydent Tychów Andrzej Dziuba.
„Żadna z metod nie daje jednak obecnie gwarancji długotrwałych rezultatów” – informowała w ubiegłym roku Anna Warzecha, naczelnik Wydziału Komunalnego, Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta Tychy.