Spotkanie prezydenta Tychów Macieja Gramatyki z mieszkańcami Wilkowyj / fot. Tychy24.net

Mieszkańcy zapowiadają, że będą patrzeć władzy na ręce w sprawie spalarni odpadów. Nowy prezydent zadeklarował, że spalarnia nie powstanie na Wilkowyjach, choć w poprzedniej kadencji mocno ruszyły prace nad dokumentacją dla obiektu. To mógł być interes życia, bo spalarnia zarabia pieniądze na tzw. wejściu i wyjściu – czyli odbierając paliwo oraz spalając je i sprzedając ciepło. W dodatku miała zostać wtłoczona jako prywatna inicjatywa w system miejskiego obiegu śmieci i ciepła. Grube miliony nie popłyną w prywatne ręce, przynajmniej na razie.

Nieoficjalnie lokalni aktywiści mówią, że osoby związane z władzą w Tychach i Koalicją Obywatelską obecnie mają dostęp do szeroko rozumianych intratnych posad, więc nie mają presji na zbudowanie sobie swojego źródła finansowania, a spalarnia odpadów to grube miliony złotych. Zwłaszcza że chciano ją sfinansować w dużej mierze z pozyskanych środków publicznych.

Prywatna spółka Instalmedia, której prezesem wtedy był Marek Mrówczyński (obecnie już nie jest prezesem Instalmedii), a niegdyś prezes spółki miejskiej MASTER (zajmującej się odpadami w Tychach i okolicach), chciała budować w Wilkowyjach spalarnię tzw. RDF-u – odpadu produkowanego przez MASTER. Za spalanie RDF-u spółce Instalmedia, według założeń, miał płacić MASTER, natomiast spalarnia miała wyprodukowane ciepło sprzedawać do miasta (do spółki PEC – Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej). Tym samym spalarnia – jako prywatna inicjatywa – włączona zostałaby w obieg śmieci i ciepła w mieście Tychy, zarabiając jednocześnie na obu.

Reklama

Mieszkańcy Wilkowyj i okolic mocno protestowali przeciwko inicjatywie. Weszli nawet do Urzędu Miasta Tychy i grozili prezydentowi Andrzejowi Dziubie wywiezieniem na taczce. Powołali też grupę „STOP Spalarni w Tychach” – to inicjatywa części radnych, mieszkańców Tychów, razem z „Towarzystwem na rzecz Ziemi”.

Nowy prezydent Tychów, Maciej Gramatyka, zadeklarował na spotkaniu z mieszkańcami, że spalarnia nie powstanie na Wilkowyjach. Prezydent Tychów jednym słowem rozwiązał palący problem w tej części miasta, a jednocześnie zszedł z linii strzału, bo od tej pory spalarnia już nie była problemem Andrzeja Dziuby, a Macieja Gramatyki.

„Będziemy dalej monitorować sprawę, nie jest tak, że ją sobie odpuścimy. Bo nagle zmienią się jakieś przepisy i miasto nam jeszcze rozłoży ręce i powie, że jednak muszą budować. Mamy ograniczone zaufanie do władzy” – mówi w rozmowie z Tychy24.net jeden z działaczy na Wilkowyjach.

Inna sprawa to fakt, że takie spalarnie są potrzebne. Kwestią sporną jest tylko miejsce lokalizacji takich zakładów. Nikt nie chce sąsiadować z taką instalacją. Odpadów natomiast ciągle przybywa. Inną sprawą jest kwestia dużych dochodów, które generuje obiekt gdy instalacja już powstanie. Dlaczego więc nie chce jej budować samorząd, który mógłby skorzystać zarówno na sprzedaży RDF-u, jak i produkcji ciepła?

To pytanie na razie pozostaje otwarte.

Reklama