Prof. Tadeusz Sławek startuje do sejmiku. Dzisiaj rozmawiamy z profesorem Tadeuszem Sławkiem, kandydatem Koalicji Obywatelskiej do Sejmiku Województwa Śląskiego. O  tym, co skłoniło go do udziału w wyborach, a także najważniejszych rzeczach, którymi chce się zająć jako radny sejmiku. Co ciekawe, prof. Sławek nie wyklucza współpracy z PiS.


Posłuchaj rozmowy z prof. Tadeuszem Sławkiem:


Start do sejmiku – jak mówił profesor – jest wynikiem jego półwiecznej działalności obywatelskiej na terenie naszego regionu, a także ostatnich protestów pod sądami, w których brał udział.

Reklama

– Ja też chce w pewien sposób, w jakieś mierze – i to już wplatam tutaj wątek osobisty – trochę się wywdzięczyć, jeśli to nie za duże słowo, Katowicom i Śląskowi, bo one parokrotnie udzielały mojej rodzinie gościny – wspominał profesor. – Moje kandydowanie tutaj, to jest pewna forma spłaty może sentymentalnego długu – dodał.

Jak sam zaznaczył, jest kilka spraw, którymi chciałby się zająć. Chodzi o kwestie, które na poziomie centralnym nie mogą obecnie być spełnione.

– Jeżeli chodzi o rzeczy wrażliwe społecznie, to ja ciągle mam przed oczami ten uporczywy i budzący podziw protest rodziców dzieci głęboko niepełnosprawnych, którzy właściwie odeszli z sejmu z niczym – mówił. – Wyobrażam sobie, że przyjście z pomocą tym rodzicom, to jest tylko jeden z przykładów – dodał. Jak podkreślił prof. Sławek, ważne dla niego są oczywiście rzeczy związane z edukacją, nauką i kulturą na śląsku.

Prof. Sławek dodał, że ważne jest nasze miejsce w Unii Europejskiej. – Sejmik powinien robić wszystko co jest w jego mocy prawnej i gospodarczej, aby więzy z Europą zacieśniać – zaznaczył Sławek.

Zdaniem kandydata Koalicji Obywatelskiej jest możliwe porozumienie z PiS-em. – Może życie mnie skarci i pokaże, że byłem wielce naiwny, ale ciągle chce wierzyć, że samorządy mogą być miejscem, gdzie zgromadzą się ludzie dobrej woli, którzy potrafią – zachowując swoje przekonania – nie dać się zideologizować do końca. Czyli potrafią myśleć nie na zasadzie „my” „oni”, tylko potrafią myśleć na zasadzie, gdzie ja jestem – stwierdził profesor.

– Ja myślę, że się da. Ja nie jestem człowiekiem „my” i „oni”. Sądzę, że ta piękna formuła, dzisiaj zaniedbana – ludzi dobrej woli – mam nadzieję, że okaże się skuteczna – podkreślił.

Reklama