Burda na ulicy Dmowskiego w Tychach. Pobity mężczyzna leżał na środku jezdni, agresor sam przyszedł do policjantów i ogłosił, że „rozje***wszystkich”. Próbował się konfrontować zarówno z mężczyzną, który uprzednio leżał na ziemi jak i z innymi. Groził, wyzywał i do tego powiedział, że ma pistolet, policjanci starali się uspokoić sytuację. Zareagowali dopiero, gdy ten sam agresywny mężczyzna obok na parkingu skopał inną osobę.
Mieszkańcy centrum odkąd zrobiło się ciepło nie mają lekkiego życia, zwłaszcza w weekendy, gdy pubach i barach przy hotelu sporo się dzieje. Efekty słychać pod oknami: czy jest to odpalanie petard, śpiewy, czy po prostu burdy i bójki. Dzisiaj doszło do bójki, której świadkiem był nasz dziennikarz i mieszkańcy tego rejonu miasta.
W niedzielę około godziny 04.30 mieszkańców ulicy Dmowskiego zbudziły krzyki, chodzi o rejon pomiędzy ul. Nałkowskiej, a Żabką. Na ruchliwej czteropasmowej ulicy leżał mężczyzna, którego otaczało kilka osób. W większości obcokrajowcy (prawdopodobnie z Bliskiego Wschodu). Leżący mężczyzna próbował wstać, ale nie był w stanie, z krzyków wynikało, że doszło do bójki. Agresor, który chodził w rejonie leżącego na ziemi mężczyzny wykrzykiwał pod jego adresem i jego znajomych.
„Wypierd*** na wielbłądy, matkę mi będziesz straszył ty skurwys…” – krzyczał. „Muzułmany jeba**” – dodał. Stosunkowo szybko przyjechała policja, a następnie pogotowie. Policjanci próbowali się zorientować w sytuacji i doprowadzić do deeskalacji napięć. Zwłaszcza, że w ich obecności agresywny mężczyzna groził leżącemu jeszcze chwilę temu na drodze. „Zajeb*** cię”, „mieliśmy być razem” – krzyczał, powiedział też, że ma broń. Wykrzyczał przy policjantach, że to on „Rozjeb** wszystkich”.
Obserwujący z balkonów całe zajście mieszkańcy, byli delikatnie mówiąc zdziwieni, że mundurowi nie zatrzymali agresywnego mężczyzny, zwłaszcza, że jego postawa wcale nie łagodniała.
Chwilę później na parkingu po drugiej stronie ulicy ten sam napastnik, który ogłosił, że „rozjeb** wszystkich” zaczął gonić innego obcokrajowca. Skopał go. „Panowie może coś zrobicie!” – krzyknął jeden z mieszkańców obserwujący całe zajście z balkonu. Policjanci pobiegli w stronę napastnika, po dłuższej chwili mężczyzna wrócił na środek ulicy w towarzystwie mundurowych. Nie został zatrzymany. Pobitemu udzielono pomocy medycznej. Obcokrajowcy podkreślali, że jest „wszystko w porządku”, nie chcieli eskalować sytuacji. Mundurowi przez cały czas próbowali uspokoić nastroje, choć z boku mogło to wyglądać jak bierność.
Agresor kilka razy jeszcze wracał w miejsce, w którym rozgrywała się cała scena, ale już tylko z obelgami. Następnie w towarzystwie znajomych udał się do jednego z pubów przy hotelu. Obcokrajowcy w międzyczasie się rozeszli, a dwaj pobicie mężczyźni – jeden leżący pierwotnie na ulicy i drugi skopany na parkingu – taksówką odjechali z centrum miasta. Policjanci przypilnowali, żeby bezpiecznie weszli do pojazdu. Całe zajście trwało około godziny.
Następnie mundurowi odjechali, ale wrócili po kilkunastu minutach żeby sprawdzić, czy w tym rejonie miasta sytuacja się uspokoiła.
Jak poinformowała Tychy24.net Paulina Kęsek, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Tychach, żaden z uczestników nie zdecydował się czegokolwiek zgłaszać.