Mieszkaniec Tychów chciał wykorzystać pandemię do transportu narkotyków. Skończyło się na pościgu i strzelaninie. O tej sprawie informowaliśmy pod koniec marca. Jak się okazało miała o wiele szerszy charakter niż pierwotnie podawały służby. Ulicami Tychów trwał pościg za uciekającym mercedesem, padły strzały, próba ucieczki pieszo też się nie powiodła.

Na ulicy Mikołowskiej 26 marca policjanci chcieli zatrzymać do kontroli kierowcę mercedesa. 34-latek rozpoczął ucieczkę. Zdarzenie miało miejsce około 4.00 w nocy. To nie była rutynowa kontrola, a planowana wcześniej akcja. Mężczyzna był podejrzany o transport narkotyków z Holandii.

– Zajmował się przemytem i produkcją narkotyków – usłyszeliśmy od śledczych.

Reklama

Miał wykorzystać obecnie panującą pandemię i kontrole na granicach. Nikt nie zwraca specjalnej uwagi na to, co kto przewozi, gdy służby są skoncentrowane na mierzeniu temperatur i walce z wirusem. Przynajmniej tak myślał 34-latek.

Ostatecznie udało mu się przewieść narkotyki. Jak się później okazało miał ze sobą litr półpłynnej amfetaminy. – To jest ogromna ilość, z która pozwala wyprodukować kilka litrów narkotyku (amfetaminy – red.), którymi można pół miasto zatruć – mówi prokurator Monika StelmachĆwikowska z Prokuratury Rejonowej w Tychach.

Ucieczka 34-latka przypominała niemal film sensacyjny. Ostatecznie skończyła się w celi.

– Kierowca zignorował policyjne polecenie i podjął próbę ucieczki. Stróże prawa rozpoczęli pościg ulicami miasta. Do działań włączyły się inne patrole, które pełniły wtedy służbę na terenie Tychów – informowała w marcu Agnieszka Semik z tyskiej policji. – Wsparcia udzielił również patrol prewencji, który na ulicy Stoczniowców zablokował mężczyźnie drogę. Uciekinier nie zastosował się do wydawanych poleceń i próbował potrącić interweniujących policjantów. Wtedy padły strzały, które jednak nie zatrzymały mężczyzny. Pościg zakończył się w lesie kobiórskim, gdzie po porzuceniu samochodu kierowca kontynuował ucieczkę pieszo – dodała rzecznik tyskiej policji.

W samochodzie znaleziono narkotyki, sam mężczyzna też był pod wpływem środków odurzających. Co ciekawe, śledczy musieli kilka dni czekać na możliwość przeszukania pojazdu, który podobnie jak kierowca trafił na kwarantannę. Pojazd został zdezynfekowany.

34-latek został tymczasowo aresztowany. Usłyszał zarzuty – oprócz tych związanych z transportem i posiadaniem narkotyków – czynnej napaści na policjanta i jazdy pod wpływem środków odurzających.

Ostatecznie o jego losie zdecyduje sąd.

 

Reklama