Szpital Wojewódzki w Tychach / fot. Tychy24.net

Nie będzie maszyny do robienia testów na koronawirusa w Szpitalu Zakaźnym w Tychach. Miała kosztować 550 tys. zł i skrócić czas oczekiwania na wyniki badań przeprowadzanych przez sanepid. W końcu robione byłyby na miejscu w tyskim szpitalu. Maszyny jednak jednostka nie kupi. Po Tychach i gminach powiatu bieruńsko-lędzińskiego, mikołowskiego i pszczyńskiego jeździ natomiast wymazobus, który pobiera próbki do badań w laboratorium.

Szpital na początku kwietnia informował, że chce kupić system GeneXpert w wydaniu 8 próbkowym (Gx16-8) i na miejscu badać pod kątem obecności na koronawirusa. Z tym pojawił się duży problem. Jak się okazało amerykański producent nie był w stanie zagwarantować czasu dostawy, ceny a nawet stałego dostępu do próbek. Popyt na tego typu maszyny jest teraz ogromny.

Zakupu na razie nie będzie, a pieniądze – 550 tys. zł nie trafiły do placówki. Obecnie wzorem innych miast, także w Tychach pojawił się wymazobus, który pobiera wymazy do badań. Te następnie trafiają do zewnętrznych laboratoriów. W regionie dziennie jesteśmy w stanie przebadać około 1,5-2 tys. próbek. Badanie jednej serii zajmuje około 5 godzin.

Reklama

„Zespół wymazobusa składa się z ratownika medycznego – kierowcy ambulansu i pielęgniarki, którzy zostali przeszkoleni w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach. Wyposażeni są m.in. w kombinezony ochronne, gogle oraz maseczki. Ambulans pożyczyło Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach” – wyliczają tyscy urzędnicy.

W piątek i sobotę (10 i 11 kwietnia) przebadano w sumie 58 osób przebywających w izolacji ( z wynikiem dodatnim) oraz na kwarantannie domowej na terenie powiatów: mikołowskiego (21 osób), pszczyńskiego (17 osób), bieruńsko‑lędzińskiego (7 osób) oraz miasta Tychy (13 osób).  Wszystkie wykonane testy dały ujemne wyniki.

Reklama