Spotkanie z mieszkańcami w sprawie planu miejscowego / fot. Tychy24.net

Burzliwe spotkanie w trakcie komisji Rady Miasta Tychy. Kilkudziesięciu mieszkańców przyszło zaprotestować przeciwko zmianom planu miejscowego na Wartogłowcu – dla ulicy Beskidzkiej, Imbirowej i Oświęcimskiej w Tychach. Teren jest w posiadaniu Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która za ponad 15,5 mln zł kupiła go od Miasta Tychy. KSSE chce, aby tam powstały m.in. laboratoria badawcze i centra demonstracyjne. Obiekty mają zmienić rynek pracy w Tychach z produkcyjnego na bardziej kreatywny. Mieszkańcy obawiają się, że inwestycja będzie dla nich uciążliwa, choćby przez ruch ciężarowy. Zdziwili się, że są plany na zmianę w tym rejonie, bo nikt ich o niczym nie informował. Urzędnicy na spotkaniu zaznaczyli, że dokonali wszystkich formalności – poinformowali w gazecie miejskiej (której nikt najwyraźniej nie czyta), podali informacje na stronie urzędu, w Biuletynie Informacji Publicznej i na stronie Razem Tychy. W końcu informację przekazano też radnym. Efekt był taki, że informacja nie dotarła do mieszkańców. Kilka dni temu dowiedzieli się o planowanych zmianach z grupy na Facebooku. Efekt? Sala sesyjna w Urzędzie Miasta Tychy wypełniła się prawie po brzegi.


Posłuchaj, co powiedzieli nam mieszkańcy i urzędnicy:


Generalnie sytuacja pokazała, że komunikacja miasta z mieszkańcami w Tychach leży na łopatkach. Do tego brak zaufania mieszkańców do działań Urzędu i bardzo szybko powstała sytuacja konfliktowa.

Reklama

Mało tego, komunikacja Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej nie jest w lepszym stanie niż ta miejska, a żeby było śmieszniej, wiceprezesem odpowiedzialnym za tyską podstrefę jest Ewa Lipka – była rzecznik prasowa Urzędu Miasta Katowice, a za dział promocji w KSSE odpowiada Łukasz Borkowski – przewodniczący Rady Miasta Katowice i przez wiele lat polityk odpowiedzialny za współpracę z mediami z ramienia katowickiej Platformy Obywatelskiej. Nikt nie wziął sprawy w swoje ręce, żeby odpowiednio przekazać informacje o planowanej inwestycji.

A to tak na marginesie bardzo ciekawe przedsięwzięcie – co nawet mówili na zebraniu i po nim mieszkańcy. Mają jednak swoje obawy.

Prezes mówił o rewolucji na rynku pracy w Tychach

Plan dla ulicy Beskidzkiej, Imbirowej i Oświęcimskiej został zdjęty z prac komisji, ale przybliżono mieszkańcom, co konkretnie miasto i KSSE chcą zrobić w tym rejonie, żeby rozwiać ich wątpliwości. Chodzi o teren 8,5 ha. Dopuszcza się tam zabudowę usługową, z wykluczeniem handlu wielkopowierzchniowego, wykluczeniem usług nauki oraz edukacji, a także zakładów niebezpiecznych dla zdrowia. Inwestycja tam prowadzona ma być nieuciążliwa dla mieszkańców.

„Mamy tutaj też wykluczenie zakładów stwarzających zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi, a w szczególności zakładów stwarzających zagrożenie wystąpienia poważnej awarii przemysłowej” – mówiła Magdalena Zdebel, naczelnik Wydziału Planowania Przestrzennego i Urbanistyki Urzędu Miasta Tychy.

Zabudowane będzie mogło być 60 proc. terenu, budynki będą mieć maksymalnie 2 kondygnacje (16 metrów). Teren KSSE kupiła od miasta Tychy w 2024 roku za 15,5 mln zł. Wydała też 900 tys. zł na układ komunikacyjny w tym rejonie.

Rafał Żelazny, były tyski radny Koalicji Obywatelskiej, a obecnie prezes Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, próbował przybliżyć mieszkańcom plany co do tego obszaru. Miasto ma zamiar za ponad 100 mln zł z pieniędzy unijnych stworzyć Hub Zielonej Gospodarki na al. Piłsudskiego 12 – w części dawnych niezagospodarowanych Szkół Municypalnych. Obierając inwestycje z całej otoczki PR-owej – to będą po prostu biura dla firm i sale szkoleniowe z ekologicznym motywem przewodnim. Planowany teren przy ulicy Imbirowej ma być częścią tego hubu.

„W części tego obszaru mamy zamiar stworzyć laboratoria badawcze, mamy zamiar stworzyć centra demonstracyjne” – mówił Rafał Żelazny, prezes KSSE. Ma powstać coś na wzór Kssenon Żory. „Mamy halę dla mikro, małych i średnich przedsiębiorstw. Oczywiście nieuciążliwych. Ja będę to powtarzał – także wynika ze studium, w którym zapisano nieuciążliwą produkcję. Proszę Państwa, my sobie doskonale zdajemy sprawę, w którym miejscu inwestujemy” – dodał Żelazny.

Te obiekty, to nie ma być działalność typowo produkcyjna, ale bardziej twórcza, umysłowa.

„Tutaj są ludzie, nie chcę powiedzieć, że ubrani w garnitury, ale de facto ludzie, którzy pracują głową, pomysłami. To nie jest produkcja, która ma na celu generować jakiekolwiek – o czym wspomniała Pani Naczelnik – zanieczyszczenia, hałas. Zresztą, żeby nie być gołosłownym – my tego nie możemy robić” – tłumaczył prezes KSSE.

Mieszkańcy na komisji powołali się na prognozę oddziaływania na środowisko, która opisywała dla tego rejonu. Naczelnik tłumaczyła, że prognoza została potraktowana szeroko przez firmę przygotowującą ją i w części dotyczyła dwóch niezamieszkałych budynków, które nie będą podlegały takiej ochronie jak obiekty oddalone od inwestycji.

„Nasza koncepcja jest koncepcją hubu rozproszonego, a więc rozwoju w tych wysokopłatnych, innowacyjnych i kreatywnych miejsc pracy, które będą – w sensie edukacyjnym – na ulicy Piłsudskiego 12, a w sensie laboratoryjnym, demonstracyjnym, prototypowym – na części zakupionego terenu” – przekonywał prezes Żelazny.

Mieszkańcy nie ufają urzędowi

Spotkanie z mieszkańcami w sprawie planu miejscowego / fot. Tychy24.net

Mieszkańcy obawiają się, że zapis o nieuciążliwej inwestycji pozostanie tylko na papierze, a oni będą się zmagać z niedogodnościami tworzonymi przez nowego sąsiada. Obawiają się nie tylko hałasu i kwestii zapachowych – choć prezes zaznaczał, że tego typu inwestycje nie mogą być realizowane – ale także ruchu ciężarowego w tym obszarze.

„Nie wiemy dokładnie, co to będzie ta nieuciążliwa produkcja” – mówił jeden z mieszkańców na spotkaniu. „Zawsze istnieje ryzyko, że coś pójdzie nie tak, znajdzie się inwestor, który nie będzie się chciał wpisać w ten projekt” – dodał.

Zebrani postulowali, żeby zawęzić możliwości, jakie daje plan, do tego typu funkcji, o których mówił prezes KSSE – jak laboratoria badawcze czy centra demonstracyjne. Mówili wprost: radni i urzędnicy, a także prezes KSSE za 5 lat mogą się zmienić, a mieszkańcy zostaną z uchwalonym dokumentem o szerokim charakterze.

Wiceprezydent Aneta Luboń-Stysiak / fot. Tychy24.net

Zebrani mocno też narzekali na Urząd, który ich zdaniem nie poinformował ich o planach zmiany w tym rejonie. Oberwało się też radnym, którzy nie przekazali informacji mieszkańcom. „Przed kim odpowiada radny?” – pytali na komisji mieszkańcy.

Urzędnicy, z którymi rozmawialiśmy, byli zaskoczeni całą sytuacją, bo wydawało im się, że po konsultacjach, w których udział wzięły 2 osoby, wszystko jest w porządku i że nikt nie ma zastrzeżeń co do inwestycji. Miasto informowało o wyłożeniu planu w standardowych kanałach komunikacji, ale to totalnie zawiodło. Przekazanie informacji radnym – też.

Wiceprezydent Aneta Luboń-Stysiak zaproponowała mieszkańcom jeszcze jedno spotkanie, w którym będą mogli zebrać swoje uwagi oraz obawy i przekazać je urzędnikom. „Nie boję się rozmawiać, urzędnicy nie boją się rozmawiać, pan prezes nie boi się rozmawiać” – mówiła wiceprezydent.

Spotkanie ma się odbyć w czerwcu.

Reklama