Burzliwe spotkanie w trakcie komisji Rady Miasta Tychy. Kilkudziesięciu mieszkańców przyszło zaprotestować przeciwko zmianom planu miejscowego na Wartogłowcu – dla ulicy Beskidzkiej, Imbirowej i Oświęcimskiej w Tychach. Teren jest w posiadaniu Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która za ponad 15,5 mln zł kupiła go od Miasta Tychy. KSSE chce, aby tam powstały m.in. laboratoria badawcze i centra demonstracyjne. Obiekty mają zmienić rynek pracy w Tychach z produkcyjnego na bardziej kreatywny. Mieszkańcy obawiają się, że inwestycja będzie dla nich uciążliwa, choćby przez ruch ciężarowy. Zdziwili się, że są plany na zmianę w tym rejonie, bo nikt ich o niczym nie informował. Urzędnicy na spotkaniu zaznaczyli, że dokonali wszystkich formalności – poinformowali w gazecie miejskiej (której nikt najwyraźniej nie czyta), podali informacje na stronie urzędu, w Biuletynie Informacji Publicznej i na stronie Razem Tychy. W końcu informację przekazano też radnym. Efekt był taki, że informacja nie dotarła do mieszkańców. Kilka dni temu dowiedzieli się o planowanych zmianach z grupy na Facebooku. Efekt? Sala sesyjna w Urzędzie Miasta Tychy wypełniła się prawie po brzegi.
Posłuchaj, co powiedzieli nam mieszkańcy i urzędnicy:
Generalnie sytuacja pokazała, że komunikacja miasta z mieszkańcami w Tychach leży na łopatkach. Do tego brak zaufania mieszkańców do działań Urzędu i bardzo szybko powstała sytuacja konfliktowa.
Mało tego, komunikacja Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej nie jest w lepszym stanie niż ta miejska, a żeby było śmieszniej, wiceprezesem odpowiedzialnym za tyską podstrefę jest Ewa Lipka – była rzecznik prasowa Urzędu Miasta Katowice, a za dział promocji w KSSE odpowiada Łukasz Borkowski – przewodniczący Rady Miasta Katowice i przez wiele lat polityk odpowiedzialny za współpracę z mediami z ramienia katowickiej Platformy Obywatelskiej. Nikt nie wziął sprawy w swoje ręce, żeby odpowiednio przekazać informacje o planowanej inwestycji.
A to tak na marginesie bardzo ciekawe przedsięwzięcie – co nawet mówili na zebraniu i po nim mieszkańcy. Mają jednak swoje obawy.
Prezes mówił o rewolucji na rynku pracy w Tychach
Plan dla ulicy Beskidzkiej, Imbirowej i Oświęcimskiej został zdjęty z prac komisji, ale przybliżono mieszkańcom, co konkretnie miasto i KSSE chcą zrobić w tym rejonie, żeby rozwiać ich wątpliwości. Chodzi o teren 8,5 ha. Dopuszcza się tam zabudowę usługową, z wykluczeniem handlu wielkopowierzchniowego, wykluczeniem usług nauki oraz edukacji, a także zakładów niebezpiecznych dla zdrowia. Inwestycja tam prowadzona ma być nieuciążliwa dla mieszkańców.
„Mamy tutaj też wykluczenie zakładów stwarzających zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi, a w szczególności zakładów stwarzających zagrożenie wystąpienia poważnej awarii przemysłowej” – mówiła Magdalena Zdebel, naczelnik Wydziału Planowania Przestrzennego i Urbanistyki Urzędu Miasta Tychy.
Zabudowane będzie mogło być 60 proc. terenu, budynki będą mieć maksymalnie 2 kondygnacje (16 metrów). Teren KSSE kupiła od miasta Tychy w 2024 roku za 15,5 mln zł. Wydała też 900 tys. zł na układ komunikacyjny w tym rejonie.
Rafał Żelazny, były tyski radny Koalicji Obywatelskiej, a obecnie prezes Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, próbował przybliżyć mieszkańcom plany co do tego obszaru. Miasto ma zamiar za ponad 100 mln zł z pieniędzy unijnych stworzyć Hub Zielonej Gospodarki na al. Piłsudskiego 12 – w części dawnych niezagospodarowanych Szkół Municypalnych. Obierając inwestycje z całej otoczki PR-owej – to będą po prostu biura dla firm i sale szkoleniowe z ekologicznym motywem przewodnim. Planowany teren przy ulicy Imbirowej ma być częścią tego hubu.
„W części tego obszaru mamy zamiar stworzyć laboratoria badawcze, mamy zamiar stworzyć centra demonstracyjne” – mówił Rafał Żelazny, prezes KSSE. Ma powstać coś na wzór Kssenon Żory. „Mamy halę dla mikro, małych i średnich przedsiębiorstw. Oczywiście nieuciążliwych. Ja będę to powtarzał – także wynika ze studium, w którym zapisano nieuciążliwą produkcję. Proszę Państwa, my sobie doskonale zdajemy sprawę, w którym miejscu inwestujemy” – dodał Żelazny.
Te obiekty, to nie ma być działalność typowo produkcyjna, ale bardziej twórcza, umysłowa.
„Tutaj są ludzie, nie chcę powiedzieć, że ubrani w garnitury, ale de facto ludzie, którzy pracują głową, pomysłami. To nie jest produkcja, która ma na celu generować jakiekolwiek – o czym wspomniała Pani Naczelnik – zanieczyszczenia, hałas. Zresztą, żeby nie być gołosłownym – my tego nie możemy robić” – tłumaczył prezes KSSE.
Mieszkańcy na komisji powołali się na prognozę oddziaływania na środowisko, która opisywała dla tego rejonu. Naczelnik tłumaczyła, że prognoza została potraktowana szeroko przez firmę przygotowującą ją i w części dotyczyła dwóch niezamieszkałych budynków, które nie będą podlegały takiej ochronie jak obiekty oddalone od inwestycji.
„Nasza koncepcja jest koncepcją hubu rozproszonego, a więc rozwoju w tych wysokopłatnych, innowacyjnych i kreatywnych miejsc pracy, które będą – w sensie edukacyjnym – na ulicy Piłsudskiego 12, a w sensie laboratoryjnym, demonstracyjnym, prototypowym – na części zakupionego terenu” – przekonywał prezes Żelazny.