Zatrzymany mężczyzna / fot. sąsiedzi / nagranie wideo
Reklama


Ciągle trwają awantury na Cielmicach. Policja tylko wczoraj interweniowała 5 razy. Mieszkańcy dalej mają problem z uciążliwym sąsiadem, który po raz kolejny wylądował na izbie wytrzeźwień. Wcześniej groził okolicznym mieszkańcom, jednego mężczyznę usiłował wywrócić, gdy ten jechał na motocyklu, miał też innemu sąsiadowi spuścić powietrze z opon w samochodzie. Policja tylko wczoraj wzywana była na Cielmice 5 razy, w tym trzykrotnie przez mężczyznę określanego jako „sąsiad z piekła rodem”.

O agresywnym 43-latku z Cielmic głośno jest od kilku miesięcy. Mężczyzna biegał w dzielnicy z siekierą, groził podpaleniami, chciał pobić jedną z kobiet, porysował samochód sąsiadce czy w końcu kierował groźby. „Problemy zaczęły się, gdy leki zamienił na alkohol” – mówili nam mieszkańcy Cielmic. W jednym przypadku po 3.00 w nocy zaczął kosić trawę pod oknami sąsiadów.

Reklama

W ostatni poniedziałek pisaliśmy, że na Paprocanach, gdzie mężczyzna często przebywa, zaczął krzyczeć po jednej całkiem przypadkowej kobiecie, która weszła na ścieżkę dla rowerów. Wtedy odezwali się do nas kolejni mieszkańcy Cielmic, którzy mają dość uciążliwego sąsiada.

„Witam, jestem mieszkańcem Cielmic. W sprawie Krzysztofa… chciałbym dodać, że zastraszając różnych sąsiadów na ulicy, niejednokrotnie ludzie tego pana utrzymują, mianowicie karmią ze strachu, żeby im nic nie zrobił, a nawet dają mu pieniądze, żeby mieli spokój. On się tym chwali na lewo i prawo. Nie mam nic przeciwko pomocy potrzebującemu lub głodnemu człowiekowi, ale pieniądze to przesada” – napisał do nas mieszkaniec.

Jak pojawiły się pieniądze, to pojawił się alkohol. Efekty mieszkańcy odczuli wczoraj. Uciążliwy mężczyzna miał znowu nagrywać i bluzgać po sąsiadach, jednemu spuścił powietrze z opon w samochodzie. Miał też próbować wywrócić motocyklistę, gdy mijał go, jadąc na rowerze.

„Wzywał policję, bo mu się zboże ruszało, myślał, że ktoś go obserwuje” – mówi nam mieszkanka Cielmic.

Marcin Gącik z tyskiej policji potwierdził doniesienia na policję, ale interwencje zgłaszane przez uciążliwego sąsiada nie zostały potwierdzone.

„Zawiadomił, ale nie oczekiwał pomocy” – usłyszeliśmy. „Generalnie jest tam konflikt sąsiedzki, oni już na siebie dzwonią z jakiegokolwiek powodu, który nie wykazuje znamion wykroczenia lub jakiegokolwiek przestępstwa” – usłyszeliśmy od rzecznika tyskiej policji.

Mężczyzna miał zaczepiać sąsiadów, a że był po użyciu alkoholu, to został przewieziony na izbę wytrzeźwień.

Na policji usłyszeliśmy, że w dzielnicy dochodzi już do absurdów, w których mężczyzna wyciąga telefon, a już wzywana jest policja na interwencję. Mundurowi zaznaczają, że to kwestia ustawy o ochronie danych osobowych. Policja rozważa poważnie weryfikowanie interwencji na etapie zgłaszania – czy są po prostu zasadne, w sensie, czy wyczerpują znamiona wykroczenia lub przestępstwa.

Reklama