
Tychy24.net
„Ten podatek nas zabija” – mówił mieszkaniec, a urzędnicy karkołomnie próbowali wyjaśnić, dlaczego zlikwidowano ulgę podatkową dla komercyjnych obiektów sportowych, z których korzystała firma mieszkańca – chodzi o szkołę tenisową. Wysokość podatku od nieruchomości obecnie – około 10 tys. zł miesięcznie – dobija firmę. Skarbnik Miasta Tychy, Sławomir Mrugała, tłumaczył, że ktoś mu coś powiedział i gdzieś coś wyczytał, i że zachodzi podejrzenie, że mogło dojść do naruszenia dyscypliny finansów publicznych. Zapytany, czy jakikolwiek organ kontroli zwrócił się w tej sprawie przez 8 lat do miasta lub czy uchwała przyznająca ulgi została zakwestionowana przez organy nadzoru, przyznał, że nie było takiej sytuacji. Logiki po stronie urzędu trudno było się doszukiwać, zwłaszcza gdy padało stwierdzenie, że skoro za mało firm korzysta z ulgi podatkowej…to ta ulga może naruszać przepisy.
Radni stanowią prawo miejscowe, w tym obciążenia podatkowe. Mogą przyznać też ulgi. Tak było przez 8 lat, gdy przyznawano ulgi dla obiektów sportowych, opodatkowanie było o połowę niższe (17 zł za mkw). Każdą uchwałę sprawdza Nadzór Prawny Wojewody Śląskiego – jeżeli nie dopatrzy się uchybień, to uchwała wchodzi w życie. W przeciwnym razie ją unieważnia i sprawa zazwyczaj rozstrzyga się w sądzie. Budżet miasta i jego realizacja są kontrolowane też przez RIO – Regionalną Izbę Obrachunkową, a prezydent dostaje od radnych tzw. absolutorium, czyli formalne potwierdzenie, że dobrze gospodarzył. Tak jak rada może przyznać ulgę podatkową, tak też może ją odebrać.
Przez wiele lat w Tychach funkcjonowała ulga podatku od nieruchomości dla obiektów sportowych. Radni przyznawali ją zawsze na przyszły rok. Ulga miała charakter ogólny – kto miał komercyjny obiekt sportowy, mógł z niej skorzystać. W 2024 roku ulgę na 2025 rok zlikwidowano. Przez 8 lat korzystała z niej jedna firma – Akademia Tenisowa Serivcom z Wilkowyj. Miesięczny podatek od nieruchomości skoczył z około 5 tys. zł do około 10 tys. zł. To dobija szkołę tenisową.
Padły słowa o łapówce na komisji
We wtorek odbyło się posiedzenie Komisji Finansów Publicznych. W małej salce, na 3. piętrze urzędu. Brakowało miejsc, część ludzi musiała stać. Radni, którzy przyszli na komisję, siedzieli częściowo w korytarzu. Generalnie warunki urągające powadze, która powinna iść w parze z działalnością Rady Miasta Tychy.
Na miejscu pojawili się Adrianna Knapik ze swoim ojcem Piotrem. To oni od lat prowadzą Serivcom i uczą gry w tenisa dzieci i dorosłych. Pan Piotr, starszy człowiek, przez ponad godzinę stał w dusznym pomieszczeniu. Jego córka zaczęła opisywać biznes, który prowadzą oraz jakie przynosi korzyści lokalnej społeczności. Brak ulgi oznacza likwidację firmy.

„Płaciliśmy 66 tys. rocznie w podatku tylko od nieruchomości, w tej chwili płacimy niecałe 10 tys. miesięcznie, dla Akademii Tenisa jest to zabójcze” – mówiła Adrianna Knapik. „W tej chwili hala tenisowa, którą my prowadzimy, jest jedyną halą tenisową w naszym mieście” – podkreślała. Skarbnik w pewnym momencie stwierdził, że należy zaznaczyć, iż to działalność wyłącznie komercyjna, nastawiona na zysk. Właściciele natomiast stwierdzili, że to nie jest prawda. Szkoła prowadziła część najbardziej utalentowanych wychowanków bezpłatnie, żeby mogli szlifować swoje umiejętności. „Tenis to nasza pasja” – tłumaczyli radnym.
W pewnym momencie wywód pani Adrianny przerwał jej ojciec i zwrócił się wprost do skarbnika.
„Ten podatek nas zabija. Będziemy zmuszeni zamknąć halę tenisową i to zależy tylko od pana prezydenta, od pana skarbnika” – zwrócił się Piotr Knapik do skarbnika Sławomira Mrugały. „2c zlikwidowaliście. Dlaczego?” – pytał Knapik.
„Z ulgi powinien korzystać szeroki zakres podmiotów i pojawiły się wątpliwości, jeżeli przez 8 lat okazało się, że tylko tak naprawdę państwo korzystali z tego zwolnienia. No i budzi to w orzeczeniu sądów, w stanowisku organów kontroli, organów nadzoru, dużo wątpliwości, bo wtedy ulga nie ma charakteru ulgi przedmiotowej, tylko tak naprawdę zaczyna być ulgą przedmiotową podmiotową” – tłumaczył skarbnik Sławomir Mrugała.
„Czyli ktoś, kto udzielił tej ulgi, był podejrzewany o wzięcie łapówki, mówiąc prosto, tak?” – pytał Knapik.
„Absolutnie nie. Tak pan przeinacza, to pan tak interpretuje” – odpowiedział skarbnik.
Wencepel vs skarbnik
Radny Dariusz Wencepel z Tychy Naszą Małą Ojczyzną zapytał, czy do miasta zwróciły się w tej sprawie jakieś organy nadzoru.
„ Czy miasto, czy wydział dostał jakieś wystąpienia pokontrolne, jakieś pisma konkretne, czy to tylko tak wyszliśmy przed szereg gdyby ta kontrola coś wykazała? Mógłby pan dopowiedź jakieś pisma przyszły w tym temacie? – pytał Wencepel.
„ Nie, nie było żadnych wątpliwości” – odpowiedział skarbnik.
Jak się okazuje, nikt się nie zwrócił oficjalnie do miasta, ale skarbnik mówił wcześniej, że rozmawiał z kimś nieoficjalnie w tej sprawie. Tutaj warto przypomnieć, każda tego typu uchwała o ulgach była kontrolowana przez służby prawne wojewody. Oficjalnie nikt nie miał zastrzeżeń, natomiast to, że ktoś z kimś rozmawiał, trudno uznać za poważną argumentację.
Dochodzimy do ciekawej sytuacji – to, czy ulga przyznana przez radę narusza dyscyplinę finansów publicznych, według urzędników z Tychów zależy od zupełnie przypadkowej ilości firm, które skorzysta z tej ulgi. Rada Miasta nie jest w stanie przewidzieć, ile firm skorzysta z ulgi na przyszły rok podatkowy, a tak ta ulga jest przyznawana. Jeżeli – posługując się logiką skarbnika – skorzysta z niej zero firm, to uchwała jest w porządku, jeżeli jedna firma, to już w porządku nie jest, ale jak dwie i więcej, to ponownie jest w porządku.
„To nie jest tak, że to wynika z naszej złej woli, tylko z tego, że za chwilę, jakbyśmy tego nie zrobili i nawet jeżeli państwo, nie wiem, powiecie, żeby uchylić tą uchwałę, to za chwilę przyjdzie kontrola, która postawi konkretny zarzut z naruszenia ustawy o finansach publicznych” – tłumaczyła radnym wiceprezydent Tychów, Hanna Skoczylas.
Przyjmowana uchwała o ulgach nie identyfikowała jednego konkretnego podmiotu, miała szeroki charakter. Mówiła o budynkach kultury fizycznej wykorzystanych do działalności sportowej. Zresztą podobne ulgi działają w innych miastach – jak Poznań, Krosno, Warszawa czy Pszczyna.
Sprawa Akademii Tenisowej pojawi się też na sesji Rady Miasta Tychy.
 
             
		























