Rozmawiamy dzisiaj ze Zdzisławem Barszewiczem z redakcji dwutygodnika Nowe Info. O prezesie spółki należącej do miasta Tychy i pieniądzach, które otrzyma po rezygnacji w atmosferze skandalu. Przypomnijmy, 142 tys. zł otrzyma Henryk B. były prezes Tyskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. B. zrezygnował z funkcji, bo jechał po pijanemu. To znajomy prezydenta Tychów Andrzeja Dziuby. Jest to typowy przykład degrengolady życia samorządowego – mówi Zdzisław Barszewicz, który sprawę ujawnił.


Posłuchaj rozmowy ze Zdzisławem Barszewiczem z Nowego Info:


– Ciekawi byliśmy, czy taka rezygnacja wiąże się z odszkodowaniem, odprawą. Głównie o odprawie myśleliśmy. Dowiedzieliśmy się, sprawdziliśmy i faktycznie, informacja jest dość szokująca – powiedział Zdzisław Barszewicz z redakcji dwutygodnika Nowe Info.

Reklama

Sprawa ma jednak głębszy charakter, niż odprawa i odszkodowanie z tytułu zakazu konkurencji, które w kontekście rezygnacji i jej powodów mogą szokować. Na przykładzie tego konkretnego przypadku można dostrzec obecne funkcjonowanie samorządów.

– Jest to typowy przykład degrengolady życia samorządowego. Tak się mówi, że w samorządzie każdą złotówkę ogląda się dwa razy, jest to najbardziej gospodarny ustrój, ustrój samorządowy. Na tym przykładzie widać, że tak nie jest. Jest to daleko posunięta degeneracja, ja nie mówię o konkretnym człowieku, bo nie w tym rzecz, chodzi o pewien układ, pewien system, który się wytworzył – mówi Zdzisław Barszewicz.

– Gdy przyjrzymy się jaki jest układ personalny (…). Z kim współpracował (Henryk B. – red.) i kto był jego szefem (…). Kiedy pan B. był wiceprezydentem Tychów, to jego bezpośrednim szefem był Andrzej Dziuba, prezydent Tychów, natomiast siedział obok pani Urszuli Dryki skarbnik Tychów. W spółce TTBS pan Andrzej Dziuba jest zgromadzeniem wspólników, a więc najwyższą władzą w spółce (rolę tę pełni prezydent miasta –  red.), a pani Urszula Dryka jest szefem rady nadzorczej – mówi Barszewicz. – W takim układzie, oczywiście niczego nie insynuując, można wiele. To nie jest układ, w którym biorący pracę musi mieć pewien respekt przed dającym prace. W związku z czym, to się przejawia w kontrakcie – dodaje.

700 mln zł w spółkach 

Barszewicz zaznaczył, że w przypadku prywatnej firmy, gdy zatrudnia się jakiegoś swojego znajomego, to ten jest rozliczany „bardziej solidnie” niż w przypadku majątku publicznego. Przypomnijmy Henryka B. na stanowisku zastąpiła Daria Szczepańska, do niedawna wiceprezydent Tychów, wieloletnia współpracownica Andrzeja Dziuby.

– W gminnych spółkach gmina ma około 700 mln zł. To jest potężny kapitał – stwierdził Zdzisław Barszewicz i podkreślił, że prezydent miasta ma praktycznie nieograniczoną władzę w spółkach miejskich, bo reprezentuje właściciela.

– Druga część, nazwijmy to układu. To dobrze funkcjonuje, bo funkcjonuje długo, tak nie jest tylko w Tychach. Zbliżają się wybory samorządowe. Jakoś tak się dziwnie składa, że przy wpłatach na komitety wyborcze kandydatów na prezydentów, wójtów. Konkretnie na prezydentów, bo tym się zajmowałem (…) uwidoczniają się ludzie, którzy w spółkach gminnych zajmują poczesne miejsca i to nie tylko w Tychach. Nagle pojawiają się nazwiska, które były prezesami spółek i nie tylko, które przychodziły i wpłacały znaczne sumy na komitet wyborczy prezydenta. Czymś takim nie mogą się pochwalić komitety kontrkandydatów – mówił Zdzisław Barszewicz.

Zdaniem Barszewicza, to jeden z elementów degrengolady samorządu. Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

Skandal w Tychach. 142 tys. zł otrzyma prezes miejskiej spółki. Zrezygnował z funkcji, bo jechał pijany

Reklama