Metropolia ukarała finansowo tyskie trolejbusy. Za linie, które nie wyjechały w trasę przez brak kierowców. Kary natomiast ominęły PKM Tychy, który odpowiada za obsługę autobusów – te mają dokładnie ten sam problem, co trolejbusy – zbyt mało kierowców.

– Nałożyliśmy kary na TLT Tychy. Miało to miejsce w maju i czerwcu. Powodem był brak realizacji niektórych połączeń – tłumaczy nam Michał Wawrzaszek z Zarządu Transportu Metropolitalnego. To właśnie ZTM przejął schedę po połączonych MZK Tychy, KZK GOP i MZKP Tarnowskie Góry.

Kary nie dla PKM Tychy

– Warunki umowy umożliwiają nałożenie kary za niewykonanie kursów, jeśli dany przewoźnik wykonuje tzw. pracę przewozową na poziomie niższym niż 99,5% planu. W przypadku PKM Tychy takiej sytuacji nie było – wyjaśnia rzecznik ZTM.

Reklama

Tutaj należy pamiętać, że PKM Tychy ma znacznie więcej linii do obsługi niż TLT Tychy. Kary natomiast nałożone na tyskie trolejbusy nie były wysokie. – Za maj i czerwiec w sumie było to około 3,5 tys. zł – tłumaczy Michał Wawrzaszek.

W tych miesiącach TLT nie wykonały kolejno około 1,5% i 2,5% pracy przewozowej.

Znaleźć kierowców

Wcześniej prezes TLT Marcin Rogala zapewniał nas, że spółka szuka ciągle nowych kierowców. Zachęcają ich nawet opłaceniem kursów na kategorię D.

– Trudno jest rekrutować pracowników, którzy na rynku nie mają uprawnień, w związku z tym postanowiliśmy, że będziemy zatrudniać wszystkich tych, którzy posiadają prawo jazdy kategorii B, a my będziemy ponosić koszt zdobycia tych kwalifikacji zawodowych – mówił nam prezes TLT. Koszt takiego kursu to kilka tysięcy złotych.

Przyszły kierowca miałby związać się ze spółką na 24 miesiące, po wyrobieniu odpowiednich uprawnień na jej koszt.

Reklama