Radna Ewa Węglarz na sesji Rady Miasta Tychy / fot. Tychy24.net

Radna wpisała się na listę obecności, a nie brała udziału w komisji. Po naszej interwencji niezrzeszona tyska radna Ewa Węglarz zrzeka się części diety. Jak ustalił portal Tychy24.net radna wpisała się na listę obecności w trakcie Komisji Finansów Rady Miasta Tychy, ale w niej nie brała udziału. Pojawiła się, gdy już posiedzenie zostało zamknięte i dopisała się na listę. Sama mówi, że nie wiedziała, że komisja się skończyła. – Ona po prostu kłamie – stwierdził w rozmowie z Tychy24.net Grzegorz Kołodziejczyk z PiS.  Sprawa ma konkretny wymiar finansowy, bo od obecności na komisjach zależy wysokość diety radnego.

Szeregowy tyski radny otrzymuje ponad 2 tys. zł diety. – Radny otrzymuje dietę, która nie jest rozliczana za posiedzenia. Jeżeli jednak Radny jest nieobecny na komisji odejmowane jest 25% – mówi Michał Kasperczyk z Inicjatywy Tyskiej, przewodniczący Komisji Finansów Rady Miasta Tychy. To właśnie po posiedzeniu tej komisji 20 marca miała się wpisać radna Ewa Węglarz. – Pani Ewa weszła na salę w momencie zakończenia komisji, dlatego miała możliwość wpisania się na listę po komisji – wyjaśnia Kasperczyk.

– 20 marca 2018 roku jechałam na posiedzenie Komisji Finansów Publicznych prosto z pracy. Ponieważ utknęłam w korku na przebudowywanej trasie Turyńska – Oświęcimska napisałam do przewodniczącego komisji Michała Kasperczyka SMS z informacją o tym, że się spóźnię, gdyż stoję w korku. W takich przypadkach przewodniczący ogłasza przerwę, aby radny mógł zdążyć na posiedzenie lub przenosi drugą część posiedzenia na inny dzień- tłumaczy nam Ewa Węglarz, chociaż tego nie potwierdził nam żaden z radnych, z którymi rozmawialiśmy. – Plan obrad był w tym dniu dość długi, więc spieszyłam się, będąc przekonana, że zdążę, gdyż miałam do złożenia kilka wniosków. Kiedy weszłam do sali obrad, przewodniczący Michał Kasperczyk powiedział, żebym się podpisała na liście. Będąc w przekonaniu, że dokonał przerwy, wpisałam się na listę. Zrobiłam to w pośpiechu. Dopiero po odsłuchaniu komisji zorientowałam się, że posiedzenie zostało zamknięte, a sama komisja przebiegła w niezwykle szybkim tempie. Fakt ten zgłosiłam przewodniczącemu RM (Rady Miasta – red.) Tychy Maciejowi Gramatyce. Za tę komisję nie pobrałam diety – wyjaśnia Węglarz. Dieta za marzec, na konto radnej spłynie dopiero do 10 kwietnia.

Reklama

Tutaj pojawia się nieścisłość z tym co mówią inni radni. – Ona po prostu kłamie – powiedział Grzegorz Kołodziejczyk tyski radny PiS. – Mówiłem Pani Węglarz, że komisja się skończyła, a ona z premedytacją się wpisała – dodał. Potwierdził nam taki przebieg wydarzeń również m.in. Jakub Chełstowski. Kołodziejczyk zaznaczył jednocześnie, że z jego klubem radna Węglarz nie ma nic wspólnego. Kiedyś jednak należała do klubu radnych PiS, obecnie jest niezrzeszona.

– Takie działania u nas sankcjonowałoby wnioskiem o wydalenie z klubu i partii – podkreślił Kołodziejczyk i dodał również, że to przewodniczący komisji nie powinien jej pozwolić się wpisać na listę. Kołodziejczyk pouczył nas, że takie przypadki (odmowy wpisania się na listę) miały miejsce w zeszłej kadencji.

Gdy w piątek (23.03) rozmawialiśmy z radną Ewą Węglarz telefonicznie, ta nic nie wspominała o tym, że zrzeka się części diety. Mówiła, że była przekonana o tym, że komisja trwa. Dzisiaj, po naszych pytaniach, poinformowała nas mailowo, że chce zrezygnować z części diety. Na próby kontaktu telefonicznego i mailowego nie odpowiada.

Zła passa radnej

Ostatnio radna Ewa Węglarz zaliczyła kilka wpadek. W trakcie głosowania tajnego nad odwołaniem przewodniczącego Rady Miasta Tychy pogubiła się i oddała jako jedyna głos nieważny, a na ostatniej sesji wystąpiła do prezydenta Tychów o remont nawierzchni parkingu przy Szpitalu Wojewódzkim. Andrzej Dziuba już w zeszłym roku zapowiadał, że powstanie duży parking od ulicy Wyszyńskiego do DK1. Miasto zarezerwowało na ten cel 1,5 mln zł. We wrześniu zeszłego roku informowaliśmy o przemyśleniach radnej odnośnie huśtawki, która połamała dziecku nogi w Parku pod Żyrafą. Węglarz postanowiła podzielić się nimi na sesji Rady Miasta.

– Dlatego, że pojawiały się ostrzeżenia, pojawiały się takie informacje, że huśtawka zagraża, a wiemy szanowni państwo, że owoc zakazany kusi – powiedziała radna Ewa Węglarz. – W związku z tym wielu chciało się przekonać jak to jest, aż doszło do tragedii – dodała.

Akurat logika wydarzeń tutaj była zupełnie inna, to my poinformowaliśmy urzędników, że podobna huśtawka okaleczyła dziecko w Dąbrowie Górniczej, a magistrat zareagował dopiero, gdy doszło do wypadku w Tychach, o którym zresztą informowaliśmy jako pierwsi.

Reklama