Reklama

Po samosądzie i podpaleniu w Cielmicach pozostaje jedno pytanie. Kiedy komendant policji w Tychach straci stanowisko? Właściwie to dwa pytania – kiedy komu coś się stanie i kiedy komendant tyskiej policji straci stanowisko, bo jego głowa poleci w pierwszej kolejności. I słusznie, bo to, co się wyrabia w tyskich Cielmicach przechodzi ludzkie pojęcie. 

Od jakiegoś czasu opisujemy na Tychy24.net to, co się dzieje w tyskiej dzielnicy Cielmice. Tam 43-latek terroryzuje sąsiadów. Mężczyzna ma swoje problemy psychiczne i do tego nie wylewa za kołnierz. Napotkał na sporo trudów w życiu, co oczywiście jest przykre, ale nie czyni go to ani mniej uciążliwym dla otoczenia, ani mniej niebezpiecznym. Mieszkańcy mówią wprost, że albo on komuś coś zrobi, albo oni nie wytrzymają i jemu stanie się krzywda.

Reklama

Jakiś czas temu uciążliwy 43-latek został pobity – podobno młotkami. Jak poinformowała tyska policja sprawa jest prowadzona (policja poinformowała, że gdy się dowiedzieli o zdarzeniu i je potwierdzili to postępowania automatycznie został wszczęte). W minioną sobotę w biały dzień – w południe – ktoś wszedł do jego niedokończonego domu i go podpalił. Dwie albo trzy osoby uciekały z płonącego budynku. Pech chciał, że akurat w budynku obok nie było prądu – kamery nic nie nagrały. Uciążliwy sąsiad nie wpuścił policjantów do środka. Nie chciał śledztwa. W poniedziałek natomiast był na komendzie, żeby jednak podjąć sprawę, ale ostatecznie się rozmyślił. Policja traktuje to jako zniszczenie mienia, ścigane na wniosek poszkodowanego. Tu dochodzimy do kuriozum sytuacji.

Podpalenie w biały dzień

Ktoś w biały dzień wchodzi do budynku, znajdującego się obok innego domu, podpala pomieszczenia i ucieka. Wcześniej wiadomo, że mężczyzna został brutalnie pobity, do tego ma problemy psychiczne i wygraża sąsiadom. To wszystko dzieje się w 120-tysięcznym mieście, ze sloganem promocyjnym „dobre miejsce”.

Tyska policja natomiast rozkłada ręce. Przecież to jest receptura na tragedię, która może kosztować kogoś zdrowie albo życie. Raczej na pewno ostatecznie będzie kosztowała komendanta tyskiej policji stanowisko, gdy już dojdzie do najgorszego. Wtedy mówienie, że przepisy nie pozwalają, na niewiele się zda.

Z drugiej strony, może jako obywatel mam za duże oczekiwania wobec formacji, która na dwóch seniorów z transparentem pod komendą wzywała patrol z miasta. Ten następnie w godzinach szczytu przebijał się na sygnale przez korki, żeby spisać dwóch jegomościów. Nie wspominając już o głośnej interwencji w trakcie bójki w centrum Tychów, gdzie mężczyzna ogłosił sam, że wszystkich pobił, zaatakował przy policjantach jeszcze jedną osobę, do tego mówił, że ma broń, a i tak został puszczony wolno.

Może faktycznie za dużo oczekuję jako obywatel. Chociaż dobrze by było gdyby policja nie traktowała podpalenia domu na równi z zarysowaniem komuś samochodu, ale tutaj wracamy do punktu wyjścia. Chyba mam za duże oczekiwania.

Wiadomo więcej na temat podpalenia domu w Cielmicach. Śledztwa nie będzie

Reklama