Lądowanie helikoptera przy ulicy Zaręby w Tychach / fot. Tychy24.net

Tychach sprawdzają 6 propozycji na lądowiska gminne. Jak się okazuje niedawno wyszło zaniedbanie, które w konsekwencji mogło skończyć się tragicznie. Po zmroku w Tychach nie może lądować helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ta sytuacja trwa od lat, nikt z nią nic nie zrobił. Miasto było przekonane, że lądowisko ma na Placu pod Żyrafą, ale nawet współrzędne na dokumencie, który przedstawili mieli błędne. Wskazywało rejon Szpitala Wojewódzkiego.

Niedawno do dziewczynki, która zakrztusiła się klockiem lego zabrakło zwykłych karetek pogotowia w Tychach. Wysłano helikopter, ale ten nie mógł lądować w mieście, bo jak się okazało doszło do kuriozalnej sytuacji – Tychy nie mają lądowiska gminnego. Takie mają okoliczne miejscowości jak choćby Bieruń – tam akurat są dwa. Strażacy przewozili załogę LPR z Katowic-Muchowca do Tychów. Następnie rodzice zawieźli dziecko w asyście załogi LPR swoim prywatnym samochodem do szpitala w Katowicach-Ligocie. Na szczęście skończyło się dobrze.

„Tutaj mam ogromny żal do miasta i prośbę żeby tę sprawę załatwić jak najszybciej, bo nie chodzi tylko o dzieci, nie chodzi o mnie, ale każdy jeden będzie w tej samej sytuacji, albo nie daj Boże dziecko. To się może skończyć tragicznie” – mówi w rozmowie z Tychy24.net, Marcin, ojciec dziewczynki.

Reklama

Nigdy nie było lądowiska gminnego

To po stronie miasta leży wskazanie potencjalnego miejsca na lądowiska gminne. LPR sprawdza takie miejsce, a następnie jeżeli się nadaje to wpisuje je do swojej ewidencji.

„W Tychach od lat funkcjonowało lądowisko dla LPR na Placu pod Żyrafą. Okazuje się, że to miejsce nie przeszło jednak ostatniej certyfikacji LPR , o czym gmina nie została poinformowana” – tłumaczyli po zdarzeniu urzędnicy z Tychów.

Jak się okazało, LPR nie dokonuje certyfikacji, a w Tychach nigdy nie było lądowiska gminnego. Choć urząd – jak twierdzi – był przekonany, że tak jest.

„W Tychach nie ma i nie było miejsca gminnego na potrzeby lądowania śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego po zmroku. LPR nie prowadzi żadnej „certyfikacji” lądowisk. Lądowiska i miejsca gminne są przez nas jedynie weryfikowane i jeśli spełniają wymogi, to informacje na ich temat są umieszczane w dokumentacji wewnętrznej” – wyjaśnia Justyna Sochacka z LPR.

Miasto było przekonane, że takie lądowisko funkcjonuje. Urząd pokazuje dokument z 2009 roku – mapę, gdzie wyznaczono lądowisko. Na mapie współrzędne nie zgadzają się z położeniem „Placu Pod Żyrafą” – wskazują bardziej na rejon Szpitala Wojewódzkiego. To błąd, który urzędnicy tłumaczą rokiem, w którym go przygotowano (2009 r.), wtedy mapy Google nie były tak popularne.

„Nigdy nie dostaliśmy żadnych uwag do przesłanych materiałów. Nigdy też z nami w żaden sposób nie kontaktował się LPR. Byliśmy przekonani, że propozycja została przyjęta. Od tego czasu w Tychach dziesiątki razy (jak nie setki) lądowały śmigłowce LPR i nigdy nie słyszeliśmy o żadnych problemach. Lądowały również na placu pod Żyrafą. Nikt nigdy nie zgłaszał żadnych problemów, nie otrzymaliśmy w tej sprawie żadnej korespondencji, a nawet informacji telefonicznej” – tłumaczy Janusz Sojka, naczelnik Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Tychach.

Z informacji uzyskanych w magistracie dowiedzieliśmy się, że urzędnicy byli przekonani, że lądowisko na Placu pod Żyrafą funkcjonuje jako gminne, bo takie zapewnienia pojawiły się ze strony straży pożarnej.

Zapytaliśmy komendanta tyskich strażaków o sprawę, ale na odpowiedzi mamy czekać do końca tygodnia.

„Aktualnie został wysłany e-mail do LPR z sześcioma wytypowanymi miejscami gminnymi do lądowania śmigłowców. Czekamy na odpowiedź” – tłumaczy naczelnik Sojka.

Mail wysłano w ubiegłym tygodniu. Nie jest wykluczone, że w najbliższym czasie wyznaczone zostanie lądowisko gminne.

Reklama