Spotkanie z mieszkańcami / fot. Tychy24.net

Niemowlaki w Tychach nie będą miały głosu w Budżecie Partycypacyjnym. W poniedziałek (23.10) w Tychach odbyło się spotkanie tyskich urzędników z mieszkańcami odnośnie nowych zasad Budżetu Partycypacyjnego (obywatelskiego), wiadomo, że zmiany mają obowiązywać od przyszłego roku. Miała być ewolucja, a zapowiadała się momentami nawet rewolucja. Na spotkaniu były omawiane, a następnie głosowane wcześniej zgłoszone propozycje zmian do procedury Budżetu Partycypacyjnego.  – My przyszliśmy, więc mamy możliwość kreowania tych zmian – powiedziała do zebranych Krystyna Rumieniuch, naczelnik Wydziału Spraw Społecznych i Zdrowia Urzędu Miasta Tychy. W spotkaniu wzięło udział kilkadziesiąt osób – aula Centrum Balbina była praktycznie pełna.

Budżet Partycypacyjny (obywatelski) to w Tychach 5 mln zł, które mogą wydać mieszkańcy miasta na zgłoszone przez siebie projekty. Dany okręg konsultacyjny dysponuje właściwą dla siebie kwotą, która może zostać przeznaczona na konkretne projekty jak np. siłownia plenerowa, remont placu zabaw, czy budowa wiaty śmietnikowej. Projekt, aby mógł być zrealizowany musi wygrać w głosowaniu mieszkańców. Zazwyczaj w jednym okręgu konsultacyjnym realizowanych jest kilka projektów.

Generalnie z Budżetem Partycypacyjnym w Tychach jest problem, w tym roku osiągnął frekwencję prawie 13 procent. To niewiele, a choćby na osiedlu Balbina nie zgłoszono żadnego projektu. Mało tego, była też dzielnica, gdzie projekty składali tylko radni. Jeden z mieszkańców stwierdził, że tyszanie nie są zainteresowani tym, co się dzieje w mieście. A taka frekwencja jest odbiciem tego, że są grupy zaangażowanych tyszan, którzy zbierają podpisy pod poszczególnymi projektami. Co wcale nie jest proste.

Reklama

– Trzeba przyjść, wytłumaczyć, pokazać za przeproszeniem jak krowie na rowie – powiedział jeden ze zgromadzonych.

Spotkanie z mieszkańcami / fot. Tychy24.net

Jakie zmiany?

Wśród propozycji zgłaszanych przez mieszkańców, było umożliwienie głosowania na projekty w całym mieście, a nie tylko w swoim okręgu konsultacyjnym. Chodzi nie o kwestie meldunku, a realnego miejsca zamieszkania.

– To jest zła propozycja, niedobra. Ja jestem przeciwny temu, żeby ktoś decydował za mnie o moim miejscu zamieszkania – powiedział jeden z mieszkańców. Zaznaczył, że podstawą działania Budżetu miało być decydowanie o swoim okręgu przez mieszkańców.

Kolejny z zebranych zaznaczył, że w przypadku zniesienia rejonizacji to spółdzielnie mieszkaniowe, kościoły, szkoły mogłoby w łatwy sposób mobilizować duże grupy ludzi, żeby oddawały głosy na projekty dla nich ważne. Tutaj warto podkreślić – jak zauważył jeden ze zgromadzonych w rozmowie z nami – duża część osób przybyłych na spotkanie, była związana ze Spółdzielnią Mieszkaniową OSKARD.

Większość mieszkańców odrzuciła zgłoszony pomysł. Podobny los spotkał ideę umożliwienia głosowania mieszkańcom w sąsiednich okręgach, gdy w ich okręgu nie zgłoszono żadnego projektu.

– Skoro nie ma projektów, to znaczy, że jest zbyt małe zaangażowanie mieszkańców w tych rejonach – podniósł jeden ze zgromadzonych. Natomiast radny Dariusz Wencepel zaznaczył, że w danym rejonie można zgłosić projekty, a te zostaną odrzucone z powodów formalnych. – Dlaczego nie dać mieszkańcom możliwości głosowania na ciekawy projekt, zgłoszony w sąsiedztwie? – powiedział Wencepel.

Ten problem obrazuje osiedle Balbina w Tychach. W tym roku nie zgłoszono tam żadnego projektu do Budżetu Partycypacyjnego, ze względu na specyfikę osiedla. Nie ma na nim możliwości realizacji projektów twardych, pozostały tylko miękkie. – Ile można wydawać pieniędzy na festyny? – powiedział jeden z mieszkańców osiedla na spotkaniu, który był za umożliwieniem głosowania w sąsiedztwie.

Zebrani mieszkańcy zaproponowali, aby włączyć Balbinę do innego okręgu konsultacyjnego.

Niemowlak nie zgłosi projektu

Mieszkańcy podtrzymali chęć głosowania na konkretne projekty, a nie wybieranie ich w drodze losowania, odrzucili też możliwość wprowadzenia projektów ogólnomiejskich. Radny Jakub Chełstowski zaproponował, aby stworzyć osobny budżet na ten cel. Pozytywnie do tego pomysłu odnieśli się mieszkańcy oraz wiceprezydent Daria Szczepańska. Tutaj jednak trzeba znaleźć dodatkowe pieniądze w budżecie miasta.

Doszło do nieco kuriozalnej sytuacji, w której to dyskutowano nad zniesieniem ograniczenia wiekowego. Urzędnicy wyjaśnili, że Wydział Nadzoru Prawnego Wojewody Śląskiego uchyla uchwały, gdzie wprowadzono ograniczenia wiekowe do Budżetu Partycypacyjnego. W Tychach to 16 lat zarówno na głosowanie jak i składanie projektów. Zebrani zaczęli obwiać się kuriozalnych sytuacji, w których to przedszkolaki głosowałyby na projekty. Ostatecznie odrzucili ten wniosek, który w teorii umożliwiałby głosowanie oraz składanie projektów nawet niemowlakom.

Zmiany w Budżecie Partycypacyjnym na pewno będą, dokładny ich charakter poznamy już niebawem w uchwale, która ma zostać zaprezentowana tyskim radnym.

Reklama